KRWAWY SZTORM

Krwawy Sztorm” czyli II tom Kronik Malusa Mroczne Ostrze.

Autorzy: Dan Abnett i Mike Lee

https://copcorp.pl/produkt/kroniki-malusa-mroczne-ostrze-krwawy-sztorm/

Z niecierpliwością czekałam na II tom serii. Pierwszy tom zostawił mnie bowiem z rozdziawioną buzią i ogromnym niedosytem. Za książkę zabrałam się już w drodze do domu, gdy tylko odebrałam przesyłkę. Po wyprawie na Pustkowia Chaosu Malus wraca do swojego rodzinnego miasta. W pewnym sensie znalazł to czego szukał, ale nic nie poszło tak jakby sobie tego życzył. Zamiast zyskać bogactwo i potęgę sam się niewolnikiem Tz’arkana. Demona, który został uwięziony w świątyni na Pustkowiach Chaosu. Dla mrocznego elfa nie ma większej hańby.

Demon dał Malusowi rok na zdobycie artefaktów, dzięki którym będzie w stanie odzyskać wolność, a Malus odzyskać swoją duszę. Nie będzie to jednak łatwe zadanie. Osamotniony Malus musi zawrzeć sojusz z osobami, którym ufa najmniej czyli członkami swojej rodziny. Jeden błąd może skończyć się jego śmiercią, a także jego wieczną niewolą w szponach demona.

W książce mamy styczność z wyznawcami Mrocznych Potęg, którzy za wszelką cenę dążą do zrealizowania swoich planów, próbując przy tym nakłonić do swoich ideologi głównego bohatera. Lawirowanie między posłuszeństwem wobec bogów Mrocznych Elfów, a gniewem pozostałych okazuje się nie łatwym zadaniem, równie ciężkim jak osiągnięcie swoich celów.

W swoich podróżach Malus wielokrotnie zawiera i łamie sojusze, wykorzystując inne mroczne elfy jako środek do realizacji swojej misji. Nie ufa nikomu, ale też nikt nie ufa jemu. Okazuje się jednak, że sojusznicy mogą pojawić się nieoczekiwanie, w osobach których by się nie spodziewał. Taką postacią jest bez wątpienia Hauclir. Były kapitan straży miejskiej z jego rodzinnego miasta dobrowolnie zgłosił się na służbę u Malusa, nieświadomy niebezpieczeństw, które na niego będą na niej czyhać. Mimo wszystko relacja, która między nimi się wywiązuje przykuwa uwagę, a talenty byłego kapitana okazują się przydatne.

Może powinienem zmusić cię, byś przez całą no wędrował w tą i z powrotem po pokładzie, aż nauczysz się utrzymywać równowagę.
– Czy stanie się to przed, czy po tym jak powyrywasz mi paznokcie i wyłupisz oczy rybią ością?
-Hę?
-Jak dotąd zapowiedziałeś, że powyrywasz mi paznokcie, bo spóźniłem się ze śniadaniem, a potem zagroziłeś, że wydłubiesz mi czy, bo wystawiłem do wietrzenia twój dobry płaszcz i przemókł od słonej wody
Malus zmarszczył brwi
– I to zaledwie, odkąd znaleźliśmy się na pokładzie?
Zaledwie od rana. Bo wczoraj groziłeś, że mi …
– Nieważne – burknął przez zęby Malus – Gdy wrócimy do domu każę rzucić cię na żer zimnokrwistym i tak to się skończy.
Hauclir pokiwał głową z beznamiętny wyrazem twarzy.
– Dobrze, panie mój. Odnotuję to.
-Drwisz sobie ze mnie, zuchwały łajdaku?
-Staram się tylko trzymać rękę na pulsie, o panie. Jestem tu, by służyć.
-Doprawdy? Wobec tego daj mi znać, kiedy będziesz gotów zacząć.

Jeśli chodzi o fabułę to w książce bardzo dużo się dzieje. Nie zamierzam jej streszczać, bo warto żebyście sam i to przeczytali jednak moim zdaniem jest tu znacznie więcej wątków niż w pierwszym tomie przez co sama czytałam książkę wolniej od poprzedniej, aby się w tym wszystkim nie zgubić. Doskonale są pokazane relacje, jakie panują w świecie mrocznych elfów, tak odmienne od naszych, ludzkich. Momentami są one przerażające i pokazują okrucieństwo tego gatunku. Najlepiej opisują to słowa Tanithry.

Mój ojciec też był kiedyś kapitanem, Powiedział mi, że w Naggartoth walutą przetargową jest zdrada.

I rzeczywiście słowa korsarki mogłyby być mottem przewodnim tej książki. Pomimo niebezpieczeństw, które czyhają na wszystkich członków wyprawy zdrada czai się na każdym kroku i z każdej strony. Nikt nie może być pewny jutra. Ostatecznie Malusowi udaje się zrealizować pierwszą część swojego planu. Autorzy zaś ponownie pozostawili czytelnika z uczuciem niedosytu, gotowego od razu sięgnąć po kolejny tom, co oczywiście uczynię, gdy tylko Copernicus Corporation go wyda.

Moje wrażenia po przeczytaniu książki są bardzo pozytywne. Książka jest wciągająca, nie napisana jakimś wyszukanym językiem. Czyta się ją łatwo i przyjemnie. Fabuła nie pozwala na nudę, co ja uznaję za ogromny plus. Dodatkowo ukazana jest tu magia mrocznych elfów, którą do tej pory wyobrażałam sobie nieco inaczej, a książka dała mi na nią świeże spojrzenie. Oczywiście to, czy przypadnie Wam ona do gustu zależy od indywidualnych preferencji każdego czytelnika. Uważam jednak, że fani Warhammera, i nie tylko, nie powinni być zawiedzeni.